Akademia Jazdy Konnej
Tereny poza Akademią => Las => Wątek zaczęty przez: Rosalie (Ros) w Maj 19, 2013, 14:49:35
-
Piękny las. Idealny do randek w lesie. Nie możesz tu wjeżdżać konno, ponieważ tu wilki atakują konie.
Polany, jak bajka. Cały las to bajka.
http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQy9RmQle3tHibnW12I8AdP7P6QW7V_hJqqVgBFxXcF2KkC5IUz
-
wszedłem.
Las był piękny.. duża polana, dużo kwiatów, motyli, pszczół i takich tam...
-
hmm.. co ja będę tu sam robił- powiedziałem. Położyłem się w trawie i zamknąłem oczy.
-
wyszedłem po pewnej chwili.
-
Weszłam spokojnie. Usiadłam.
-
Wjechałam na koniu.
-
Spojrzałam na dziewczynę.
-Hej.-powiedziałam.
-
Nic nie powiedziałam.
-Są tu ludzie- szepnęłam
Zawróciłam i spokojnie jechałam w drugą stronę. Miałam na sobie płaszcz z kapturem. Nie było widać mojej twarzy. Wiatr odkrył moją ranę- miałam rozcięty bok. Szybkim ruchem zakryłam ją.
-
Gwizdnęłam na Dzikiego Błyska, by do mnie przyszedł.
-
Jadąc wyciągnęłam zdobiony sztylet i ucięłam dziwnego kwiatka. Schowałam go do skórzanej nerki (taka torba).
-
Dziki wbiegł. Szybko siadłam na jego grzbiet. Popędził galopem. Stanął przed dziewczyną. Zatrzymał ją.
-
Świsnęłam na mojego konia. On zarżał. Wiedział o co chodzi.
-Zostaw mnie- Powiedziałam do dziewczyny i wskoczyłam na gałąź nade mną. Holese przeskoczył dziewczynę, a ja wskoczyłam na jego grzbiet. Galopowaliśmy przez las.
-
Popatrzyłam się na konia. On zaczął cwałować. Dogonił dziewczynę.
-Masz wytresowanego konia.-powiedziałam.
-
-Co cię to obchodzi-
-Odejdź!- zagroziłam jej ukrytym sztyletem wysuniętym samoistnie z dłoni. Pocwałowałam.
-
Wkurzyłam się. Dziki popędził najszybciej jak umiał, czyli 100 km na godzine. Wyprzedziliśmy dziewczyne.
-
Podbiegłam do niej i zrzuciłam z siodła. Do jej karku przyłożyłam sztylet.
-Zrozum. Nie chcę się z tobą ścigać. Zejdź mi z drogi. Zabiłam już wielu i ciebie też mogę. Więc jedź do mamusi spadaj mi z drogi. Widzisz tą ranę?- pokazałam jej mój rozcięty bok. - Muszę nazbierać jeszcze kilka ziół i założyć opatrunek. Więc spadaj.- Wskoczyłam na Holse' a i powiedziałam do niego:
-Uda ci się pocwałować jeszcze nad strumyk?-
Zarżał i pocwałował.
-
Strąciłam ją z siodła i zatrzymałam się.
-
Wyszłam z Dzikim.
-
Weszłam na konia i pocwałowałam w dal.
-Mam mało czasu- powiedziałam do Halesa
-
Weszłam do rzeki i przemyłam ranę. Założyłam opatrunek i usiadłam na brzegu rzeki. Dałam Halesowi marchew.
-
Weszła. Podeszła do dziewczyny. Usiadła przy niej.
-Sory za tamto.-powiedziałam.
-
-Nie ma za co- mruknęłam i zaczęłam smarować ranę sokiem wyciśniętym z 'dziwnego kwiatka'.
-
-Też kiedyś taka byłam.-powiedziałam.
-A tak poza tym jestem Rosalie.
-
-Sakura- podałam dziewczynie rękę.
Holes zarżał. Jakbym go zrozumiała pogłaskałam go i powiedziałam do niego:
-Ja też jestem głodna-
-
-Ty masz chodzić do akademii?
___________
Odpowiedz, że tak
-
-Tak- sklamałam. Może udałoby mi się gdzieś przespać...
-
-To choć ze mną.
-
Świsnęłam. Hales podszedł do mnie i położył się. Usiadłam na niego, a on wstał.
-Prowadź-
-
Wezwałam dzikiego. Podszedł do mnie. Usiadłam na niego.
-To Dziki Błysk.-przedstawiłam swojego konia.
Wyszłam stępem.
-
Wyszłam za Rosalie.
-
Weszłam. Cwałowałm przez las. I nagle usłszałam trzask. Ciepło w ramieniu. Spadłam z siodła. Halles rżał robiąc hałas, a ja leżałam na ziemi. Postrzelono mnie.
-
-Sza Hal!- krzyknęłam. Wstałam i wysunęłam sztylety spod dłoni.
-Silniejsza niż myślałam- usłyszałam zza krzaków. Uśmierciłam snajpera. Wybiegłam.
-
Wjechałam na koniu. Zeszłam z ogiera i usiadłam pod dębem.
-
Szybkim galopem wjechałam. Spirit radośnie przeskoczył nad pniem.
-
Usłyszałam coś. Wskoczyłam na gałąź i świsnęłam. Halles schował się w gęstych krzewach.
-
Jechałam dalej. Spirit zarżał krótko. Ktoś tu musiał być.
-
Hall patrzył się na mnie. Zagestykulowałam rozkaz i ogier położył się i był cicho :D
-
Zatrzymałam się. Zeskoczyłam kładąc się na trawie.
-
Zauważyłam Kells i... bandę w czerwonych bluzach. Wciągnęłam Kells na gałąź i świsnęłam. Spirit schował się z Hallsem.
_______________________
Sakura ma 'dar' porozumienia się ze zwierzętami. Wychowała się z nimi ;)
-
Byłam cicho. Spojrzałam na bandę. Jakoś się takich ludzi nie bałam.
-
-Posłuchaj- szepnęłam- to tem..-nie dokończyłam- szukają mnie. Oni wiedzą, że mnie znasz. Mają dostęp do najnowszej techniki. Wiedzą, że byłam w szpitalu i widzieli cię przez kamery. To oni mnie postrzelili i zrobili to- pokazałam rozcięty bok- po prostu chcą mnie wykończyć. -
-
-A ze mna to ma związek?-spytałam-Co z tego że mnie znają?
-
-To, że w ogóle mnie znasz, bo możesz coś wiedzieć. Durne osobniki. Zabili moją rodzinę, znajomych. Jestem sama. Cały czas się ukrywam... w akademii mnie raczej nie znajdą. Lepiej w ogóle się im nie pokazywać. Zabijają wszystko co znajdą...
-
-Ach...Dobra.-westchnęłam.
-
Przeszli.
-Po kłopocie- powiedziałam.
-
Wychyliłam się.
-Świetnie.
-
Zeskoczyłam. Usiadłam pod drzewem. Wyjęłam kilka jabłek ze skórzanej nerki (przepasany plecak ;]). Świsnęłam i koniki podbiegły do mnie. Dałam im po jabłku. Sama wzięłam jedno i zaczęłam jeść.
-
Spirit powąchał jabłko i zerknął na mnie pytająco. Skinęłam głową. Schrupał je radosnie.
-
-Nie bierze żarcia od obcych. Dobrze- westchnęłam i pogłaskałam go po chrapach.
-
Skinełam głową.
-
Z niechcenia zaczęłam rzucać sztyletami w drzewa.
_____________________
Wiem, Sakura jest po*ebana...
-
Usiadłam.
-
Wstałam i zebrałam sztylety.
-
Westchnelam.
-
-Zamierzasz siedzieć tam cały czas?
______________________
z/w muszę posprzątać
-
-Tu?-spytałam głupio-No nie bardzo mam gdzie siedzieć.
-
-To zejdź na doł-
-
Zlazłam.
-Zadowolona?-rzuciłam.
-
-Hmm.. Nawet..
,___________________
-
Usmiechnęłam się.
-
Nagle Hall zarżał.
-Czujesz go?-spytałm ogiera
-
Spojrzałam na konia.
-
Zaśmiałam się głośno.
-Tutaj?! Haha!-
Znów zarżał.
-
Mruknęłam.
-
-Ale nie mogę go teraz szukać- mruknęłam, a konik spuścił łeb.
-
Spuściłam oczy.
-
Ogier zarżał.
- Kells, chowaj się. Hall mówi, że ktoś idzie.-
Spirit schował się z Hallesem w krzakach. Ja weszłam na gałąź. Kolejna banda..
-
Wdrapałam się na drzewo.
-
Przeszli.
_____________________
Wiesz co? Wymyśl jakąś akcję.
-
Nie mam pomysłu. Może być coś z bratem?
-
_____________________
Tak.
-
Spirit tupnął kopytem w ziemie. Spojrzałam naprzód.
-
-Oho!- pomyślałam
-
Ukazała się wysoka postać. Skrzywiłam się.
-
Wstałam.
-A ty to kto?-
-
Mężczyzna nie odpowiedział.
-A ty gdzie się włóczysz?-mruknął w moją stronę. Zeskoczyłam na dół.
-
Stałam.
-Mi się odpowiada!-
-
-Bratem tej tutaj-mruknął. Syknełam.
-
-Aha - włożyłam kaptur.
-
-Zadałem pytanie-warknął.
-Matka nie żyje, a ojciec. Stał się gorszy-mruknęłam.
-
Zaczęłam bawić się pięknie zdobionym sztylecikiem.
-
Weszła, spacerując ze swym Alex'em. Rozejrzała się dookoła. Szła z psem przy nodze.
-
Wstałam. Poszłam przespacerować się po lesie.
-
Spacerowała sobie z psem nadal.
-
-Hal! Do mnie!- konik podbiegł.
-
Usiadła pod jakimś drzewem. Było już trochę późno.
-
Brat wyszedł. Spirit podszedł do mnie wolno.
Tak w ogóle można mieć inne zwierzaki prócz konia. A i nie martwić się jak zacznę pisać staropolskim językiem bo miałam taki dziwny konkurs i mi odwala.
-
Podniosła się i wyszła z psem.
-
Powiedziałam do Kells:
-Twój brat jest szorstki jak kaktus...- nie przypomniałam sobie żadnej innej szorstkiej rośliny.
-
Halles zarżał.
-zmęczony?- zaśmiałam się
Prychnął.
- No dobrze...- powiedziałam i wyszedłam.
-
Wyjechałam.